Archiwa blogu
Za wegetarianami
Wyczytałam ostatnio artykuł, traktujący o wzroście cen kurczaków na rynku. Autorka opisała szczegółowo cały proces produkcji drobiu – od jajeczka, kurczaczka, który w momencie skupu i rozpoczęcia produkcji przestaje być kurczęciem, a zaczyna być brojlerem. Nawet nie drobiem, tylko brojlerem. Brojler (określenie jest nazwą rasy kurczęcia, ale autorka używała go jakby termin określał ilość kurcząt na kilogram mięsa…) nie rośnie odpowiednio szybko na naturalnej paszy, więc jest tuczony na specjalistycznych pożywkach. Jest tani i ekonomiczny, dlatego jest kurczakiem produkowanym masowo. Produkowanym. nie hodowanym. Artykuł cały w wydźwięku ekonomicznym, przeraził mnie nieco. Wspomniano o producentach (w żadnym razie nie o hodowcach), którzy na metrze kwadratowym klatki potrafią wyprodukować 40 kg mięsa 7 razy do roku, ponieważ wzrost brojlera trwa 40 dni. w 40 dniu produkcji brojler staje się kupą mięsa, która kosztuje 8 zł za kg, z głową i wnętrznościami odpowiednio mniej. I wiecie co? Nie chcę jeść mięsa.